– Lena, kiedy już rzucisz to swoje biuro? Aleksiej rzucił na Biurko teczkę z dokumentami. – Znowu zostajesz w pracy? Mama czeka na nas na kolację.
Wstrzymałam oddech i zaczęłam zbierać papiery. Trzeci raz w miesiącu – rodzinny obiad. I po raz trzeci-wieczór kpin i pogardliwych spojrzeń.
– Jestem za dwadzieścia minut – odpowiedziałam spokojnie, nie odrywając oczu od stołu.
– Mama ma dla Ciebie ciekawą propozycję – oparł się o ościeżnicę ze skrzyżowanymi rękami na piersi. – Może przestańcie już pracować w tym biurze?
Jego głos brzmiał tak samo jak przez ostatnie sześć miesięcy-z złośliwą pewnością siebie, jakby nie rozmawiał z żoną, ale z głupcem, który nic nie rozumie.
A wcześniej był inny-uważny, opiekuńczy. Co go zmieniło? Praca w biznesie mamy. Stanowisko kierownika sprzedaży w dużej agencji nieruchomości. Garnitur, samochód, status.
Raisa Petrovna spotkała nas w swojej ogromnej jadalni, gdzie stół pękał od przekąsek, gorących, wina i Kryształu.
– Lenko, kochanie! przytuliła mnie mocno, ale bez ciepłych nut. – Jak tam Twoja … praca?
Kąciki jej ust lekko uniosły się — w nutce uśmiechu.
– Wszystko w porządku, dzięki-uśmiechnęłam się w odpowiedzi, choć w środku wszystko się skurczyło.
– Chodź, chodź-wskazała gestem na krzesła. – Nie stójcie jak obcy.
Przy stole, jak zwykle, rozmawiali tylko o sprawach. Raisa Petrovna opowiadała o nowych projektach, sukcesach Aleksieja, planach rozwoju firmy.
– A Ty, Lena, nadal pracujesz w tej… jak ona? “Logistic-Trans”Sp. Z O. O. teściowa przyłożyła kieliszek do ust. – Zabawna nazwa dla organizacji, która jest na włosku od bankructwa.
Aleksiej parsknął, przebijając mięso widelcem:
– Mamo, nie bądź taka surowa. Lena jest po prostu… Wierna.
– Wierność jest dobra dla psów – wypiła wino. – Kobieta musi być ambitna. Lub przynajmniej trochę przezorny.
Policzki się rozjaśniły. Sok pomarańczowy nagle wydawał się paskudny.
– Mam się dobrze w pracy – powiedziałam spokojnie. – Lubię to, co robię.
– Moja dziewczyno-teściowa pochyliła się lekko do mnie. – dostajesz pensję, za którą mój syn może kupić sobie kilka obiadów. Czy to Ci odpowiada?
– Mama oferuje Ci miejsce w naszej agencji-wszedł Aleksiej. – Możesz prowadzić Finanse. Wynagrodzenie trzy razy wyższe.
Pod ich wytrwałymi spojrzeniami guzek utknął w gardle. Lampa nad głową przecięła Oczy, śmiech wydawał się zbyt głośny.
– Dziękuję, ale nie planuję jeszcze zmiany pracy-odpowiedziałam.
— No jasne-Raisa Petrovna udawała, że rozumie. – Nie każdy rodzi się dla wielkich celów. Dla kogoś wygodniej jest trzymać się z daleka.
– Za kobiety, które biorą odpowiedzialność! – Alex podniósł szklankę.
Zwariowali, patrząc na mnie ze źle ukrytą litością.
Później, w domu, w kuchni naszego mieszkania, wyjąłem Stary notatnik. Na pierwszej stronie, wyblakły atrament: “Zostań kochanką swojego życia”. Przesuń palcem po linii.
Telefon wibrował. Wiadomość od kolegi:
“Jutro ważne spotkanie. Dyrektor chce omówić rozwój”.
Uśmiechnęłam się. To, co Alexey nazywa “biurem”, nie było dla mnie tylko pracą — to była moja droga. Niech się teraz śmieją — mam plan, którego nikt nie zgadnie.
Zadzwonił telefon. Nieznany numer.
– Elena Andreevna? To Melnikov Wiktor Siergiejewicz, Notariusz. Musimy się spotkać w sprawie spadku.
W środku coś drgnęło.
– Dziedziczenia? Od kogo?
– Od Twojego wuja, Sokołowa Igora Pietrowicza. Jesteś jedyną spadkobierczynią.
Wujek Igor. Brat mojej matki. Wyjechał za granicę dwadzieścia lat temu. Prawie się nie komunikowaliśmy – tylko kartki na Nowy Rok.
– Nie rozumiem … umarł?
– Miesiąc temu. Musisz stawić się jutro o dziesiątej.
Zapisałam adres, czując, jak świat wokół lekko traci stabilność. Człowiek, którego widziałam tylko kilka razy w życiu.
Alexey wrócił do domu późno. Pachniał drogim alkoholem. Oczywiście “kolacja biznesowa”.
– Jak się masz w pracy?”- zapytałam, rozgrzewając obiad.
Zamarł z krawatem w ręku.
– Normalnie-odpowiedział krótko, ale zauważyłam Cień niepokoju w jego oczach. – A co?
– Właśnie spytałam.
Podczas kolacji był niezwykle cichy. Co jakiś czas sprawdzałem telefon, zbierałem jedzenie.
– Co się stało? – co? – spytałam.
Alex westchnął i odłożył widelec.
– To między nami, prawda? – obniżył głos. – Mama ma poważne problemy z biznesem.
Przez chwilę jego twarz stała się taka, jak kiedyś-Otwarta, prawie bezbronna.
– Jakie problemy?
– Dostała kredyt. Rozbudowa, nowe biuro, Reklama … – A rynek upadł. Prawie nie ma transakcji. Mama zamierza sprzedać agencję, zanim wszystko się ostatecznie rozpadnie.
Zamarłem, mocno ściskając widelec.
– Sprzedać? Ale to jej pomysł…
— Nie ma innego wyjścia-Aleksiej wyglądał na przygnębionego. – Tylko proszę: nikomu ani słowa. Zwłaszcza mamie. Stara się być pewna siebie, ale tak naprawdę jest źle. Duma nie pozwala się przyznać.
W jego oczach błysnęła rozpacz – i coś innego, znanego, prawie rodzinnego. Przez chwilę znów zobaczyłam osobę, w której kiedyś się zakochałam.
– Dobrze-skinęłam głową.
Kancelaria Notarialna znajdowała się w starej rezydencji w centrum miasta — ze sztukaterią na elewacji i ścisłym porządkiem wewnątrz. Spotkał mnie Wiktor Siergiejewicz-schludny mężczyzna o osiadłym i wnikliwym spojrzeniu. Wskazał na tapicerowane skórzane krzesło naprzeciwko masywnego stołu.
– Wasz wujek był człowiekiem o rzadkim instynkcie-zaczął układając przede mną teczkę w ciemnobrązowej oprawie. – Wszystkie dokumenty gotowe: Testament, świadectwa, spis nieruchomości.
Dzień rocznicy firmy był ciepły i słoneczny, jakby jesień postanowiła się zatrzymać.
Atrium głównego biura zostało ozdobione: kwiatami, przekąskami, cichą muzyką. Wszystkie dwieście pięćdziesiąt pracowników zebrało się, aby uczcić trzyletnie “grupy Falcon”.
Elena wspięła się na zaimprowizowaną scenę, trochę się martwiąc:
– Wiesz, o czym najczęściej myślę, wchodząc do tego biura? O tym, jak długa droga zaczyna się od jednej odważnej decyzji. Czasami desperackie, czasem bolesne … ale zawsze ważne.
Alexey podał jej kieliszek szampana. Skinęła głową z wdzięcznością.
– Trzy lata temu Raisa Pietrowna i Aleksiej siedzieliśmy po przeciwnych stronach stołu. Dziś stoimy razem. Przekształcenie konkurencji w interakcję to miejsce, w którym rodzi się prawdziwy cud biznesu.
Raisa Petrovna, w eleganckiej sukience z winem, nagle wzięła mikrofon:
– Pozwól mi dodać. Każda historia sukcesu zaczyna się od przezwyciężenia. I nie zawsze okoliczności zewnętrzne. Najczęściej-siebie: swoich przekonań, strachu przed utratą, pychy. Trzy lata temu myślałam, że wszystko straciłam. A teraz rozumiem-odnalazłam się na nowo.
Jej głos lekko drgnął-prawie niezauważony, ale Elena usłyszała. Wcześniej zapłaciłaby za taki moment wszelkie pieniądze. Teraz doceniała tę siłę, która już nie naciskała, ale inspirowała.
Po oficjalnej części Marina podeszła do Eleny-starej przyjaciółki, która pomogła zrealizować ryzykowny plan zakupu firmy.
– To jest skala! rozglądając się po sali, wykrzyknęła. – Pamiętasz ten wieczór w kawiarni na przedmieściach? Mówisz: “chcę kupić firmę teściowej”. A ja wtedy myślałam-to szaleństwo!
Elena zaśmiała się: — tak było. Czyste szaleństwo. Tylko czasami rodzi się z niego coś więcej.
– A co z teściową? – Marina skinęła głową w kierunku Raisy Petrovny, która ożywiła rozmowy z młodymi pracownikami. Pogodziła się już z rolą “zaginionej królowej”?
— Nie-zaśmiała się Elena. – Wyrosła. Obecnie prowadzi program mentorski dla kobiet-przedsiębiorców. Mówi, że chce naprawić błędy przeszłości – kiedy uważała, że sukces można osiągnąć tylko kosztem łez innych ludzi.
Wieczorem, gdy wakacje się skończyły, a biuro było puste, Elena i Aleksiej wyszli na spacer wzdłuż nabrzeża. Powietrze było nasycone zapachem mokrych liści, latarnie migotały w wodzie jak gwiazdy.
– O czym myślisz? – co? – spytał, obejmując ją ramionami.
– O zmianach. Trzy lata temu nie spałam, wyobrażając sobie, jak wejdę do sali konferencyjnej i zobaczę Twoje twarze. To była prawie zemsta. A teraz…
– A teraz?
– A teraz rozumiem: uraza to zły doradca, ale świetny impuls. Bez niej nigdy nie zrobiłabym tego kroku.
Szli powoli wzdłuż rzeki. W oddali, na tle ciemniejącego nieba, widać było szklaną wieżę ich biura – z wizerunkiem Sokoła na dachu.
– A mama? – co? – spytała Elena. – Myślisz, że naprawdę się zmieniła?
Aleksiej zamyślił się:
– Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu spotkała się z sytuacją, w której nie mogła dowodzić. I zrozumiałem: świat się nie zawalił. Co więcej-stało się ciekawsze.
– Powiedziała wczoraj niesamowitą rzecz podczas wywiadu z nowym marketerem:
“Nie interesuje mnie, kim jesteś z pochodzenia ani gdzie studiowałeś. Interesuje mnie, co możesz stworzyć od podstaw”.
– Wyobrażam sobie! uśmiechnął się Aleksiej. – A pamiętasz jej ulubione zdanie: “praca za grosze”?
– Jak zapomnisz-pokręciła głową Elena. – A teraz mówi stażystom:
“Nie ma znaczenia, od czego zacząłeś. Najważniejsze jest to, z jakimi zasadami to robisz”.
Zatrzymali się przy parapecie. Aleksiej wyjął z kieszeni małą paczkę.
– To dla Ciebie. Z okazji rocznicy.
Wewnątrz znajdował się Srebrny wisiorek w kształcie sokoła, z małym diamentem zamiast oka.
– Leci-szepnął Aleksiej. – Jak ty. Jak wszyscy jesteśmy dzięki tobie.
Elena przytuliła się do niego, czując szczypanie w kącikach oczu.
– Wiesz, czego bym chciała najbardziej?
– Czego?
– Abyśmy nigdy nie zapomnieli smaku pierwszych kroków. Sposób, w jaki zbudowali wszystko własnymi rękami. Bez tego każdy sukces jest tylko darem losu, a nie wynikiem.
Aleksiej pocałował ją w skroń:
— Obiecać. Nie zapomnimy. I wiesz co? Mama też nie zapomni.
Ponieważ pokazałeś jej jedną prostą prawdę: prawdziwa moc nie polega na poniżaniu innych, ale na podnoszeniu ich razem ze sobą.
