“Boże, jak ty wyglądasz!” – Mężczyzna rzucił okiem na swoją małżonkę po ognistym żywiole i porzucił ją… A rok później został uderzony w serce na nowym spotkaniu….

Marina weszła do domu i stawiając ciężkie torby z zakupami w kuchni, usłyszała dźwięki dochodzące z pokoju. Nie musiała być jasnowidzem, by zorientować się, że Witalij znów siedzi przy komputerze.

– Znowu ta gra z czołgami? – mruknęła, zauważając znajomy obraz na ekranie laptopa.

– Tak, nie rozpraszaj mnie – mruknął, nie odrywając wzroku od monitora.

Marina, wyczerpana po długim dniu w pracy, zaczęła układać zakupy. Głowa jej pękała i chciała tylko jednego – położyć się i zapomnieć. W międzyczasie Witalij zajrzał do kuchni, potarł brzuch i zapytał:

– Nakarmisz mnie czy nie?

– Jasne, ale trochę później. Najpierw muszę ugotować – powiedziała, próbując ukryć zmęczenie.

– Przy okazji, dzwoniła moja mama. Spodziewa się nas na rocznicę w sobotę. Nie zapomnij kupić prezentu – powiedział, kierując się z powrotem do pokoju, gdzie czekał jego laptop, biorąc kęs kiełbasy.

Marina westchnęła tylko ciężko. Perspektywa spotkania z teściową napawała ją smutkiem. Od samego początku ich stosunek do niej pozostawiał wiele do życzenia. Teściowa nieustannie znajdowała powody do krytyki, uważając ją za niegodną swojego syna. Marina raz próbowała zdobyć jej względy, ale szybko zdała sobie sprawę, że to na nic. Teraz widywały się tylko przy specjalnych okazjach.

Podczas gdy potrawy gotowały się i piekły na kuchence, Marina wyszła sprawdzić, co dzieje się na jej podwórku. Miała kury, gęsi i króliki, którymi zajmowała się sama. Witalij, choć nie brał udziału w pracach domowych, lubił jeść wszystko, co miała w domu. Wszystko robiła dla niego.

Kiedy wróciła do domu, zobaczyła Witalija kończącego ostatni kotlet z błogim wyrazem twarzy.

– Właśnie dlatego cię kocham, Marish! Jesteś wspaniałą gospodynią! – wykrzyknął z pełnymi ustami.

Uśmiechnęła się, zrobiła sobie kanapkę, zaparzyła herbatę i usiadła naprzeciwko niego.

– Vital, ja naprawdę chcę mieć dziecko. Pięć lat razem i nadal nie jesteś gotowy. Dlaczego nie? – zapytała.

– Dziecko?! Marin, ledwo wiążemy koniec z końcem. Ja nie pracuję, a ty odwalasz całą robotę. Co to za dziecko? – odpowiedział z irytacją.

Rozmowy o dzieciach stawały się coraz częstsze. Marina od dawna marzyła o zostaniu matką, ale Witalij za każdym razem unikał tego tematu.

– Szukasz pracy, prawda? Kiedy to zrobisz, wszystko się poprawi. Najważniejsze to zacząć – powiedziała, patrząc na niego z nadzieją.

– Chcę żyć, a nie przetrwać! – Krzyknął i wyszedł z pokoju.

Marina powstrzymywała się, ale w sypialni pozwoliła łzom płynąć. Musiała wstać wcześnie rano – jej dzień pracy zaczynał się wcześnie, ponieważ pracowała jako magazynier w przedsiębiorstwie. Witalij siedział całą noc przy komputerze i grał w gry. Marina prawie w ogóle nie spała, myśląc o swoim małżeństwie.

Czy kochała Witalija? Tak. Ale ostatnio coraz częściej czuła, że on wykorzystuje jej uczucia, przerzucając na nią wszystkie zmartwienia. Stał się mało inicjatywny, ale Marina wciąż wierzyła, że gdy znajdzie pracę i urodzi dziecko, wszystko zmieni się na lepsze. Choć marzenia coraz częściej rozmijały się z rzeczywistością.

Obudziwszy się po budziku, Marina zobaczyła, że Witalij śpi w fotelu. Po cichu przykryła go pledem i poszła szykować się do pracy.

Cały piątkowy wieczór spędziła na wybieraniu prezentu dla teściowej. Wiedziała, że i tak będzie niezadowolona, ale nie chciała przyjść z pustymi rękami. W sobotę przygotowali się i poszli na imprezę. Gdy tylko przekroczyła próg, Marina poczuła na sobie zimne spojrzenie teściowej. Najwyraźniej nie była tu oczekiwana, a ona sama wolałaby zostać w domu. Ale Witalij nalegał.

Na przyjęciu była siostra Witalija z mężem i córką. Marina spędziła cały wieczór z dzieckiem. Nigdy nie była wzywana do stołu, nikt nie zwracał na nią uwagi. Postanowiła napić się wody i poszła do kuchni, gdzie podsłuchała rozmowę.

– Synu, dlaczego ją wybrałeś? Mówiłem ci, że nie jest dla ciebie odpowiednia. To wieśniaczka! I nawet nie myśl o posiadaniu z nią dzieci!

– Daj spokój. Ona sama się o to prosi. Mam tego dość. Wokół jest mnóstwo pięknych kobiet, ale ta…

– Tak, cóż, kto cię potrzebuje bez pieniędzy i pracy? Ona zrobiłaby wszystko. Jak tylko znajdę normalną pracę, poszukam zastępstwa” – powiedział Witalij.

Marina zamarła. Słowa teściowej nie były dla niej objawieniem, ale zdrada męża rozdarła jej serce. Po cichu wyszła na korytarz, ubrała się i wyszła. Dławiły ją łzy. Szła tak daleko, jak mogła, aż wpadła na mężczyznę.

– Jesteś ranna? – usłyszała znajomy głos.

Kiedy podniosła wzrok, zobaczyła Igora, starego przyjaciela Witalija. Zaczęli rozmawiać, a on zaproponował, by poszli do kawiarni na herbatę i rozmowę. Marina zgodziła się.

Przy filiżance kawy w przytulnej kawiarni rozmawiali o życiu. Wyznał, że nigdy nie był w stanie o niej zapomnieć. Przypomniała sobie, jak kiedyś wybierała między nim a Witalijem. Potem postawiła na tego drugiego. Igor opowiedział mi, jak wyjechał do Piotra, otworzył biznes i niedawno wrócił – jego matka zachorowała. Kiedy zobaczył Marinę, nie mógł uwierzyć, że los znów ich połączył.

Kiedy przywiózł ją do domu, okna były już oświetlone. Kiedy weszła do środka, usłyszała:

– Gdzie byłaś? Dlaczego odszedłeś bez pożegnania?

– Z kim powinienem się pożegnać? Z tymi, którzy mną gardzą? Z tobą, który obgadujesz mnie za moimi plecami? Masz rację, Witalij. Nie chcę mieć dziecka z mężczyzną, który uważa mnie za rednecka. Ciężko na ciebie pracowałam! – powiedziała przez łzy i poszła spać do drugiego pokoju.

Następnego wieczoru, podczas nocnej zmiany, przybiegła do niej koleżanka: jej dom się palił. W panice pobiegła tam. Płomienie było widać z daleka. Ludzie krzątali się wokół, czekając na strażaków. Kiedy nie zobaczyła Witalija, wbiegła do środka. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętała, była płonąca kłoda, która na nią spadła.

Obudziła się w szpitalu. Bolało ją całe ciało, twarz miała zabandażowaną. Bała się, że usłyszy złe wieści. Nagle poczuła dotyk na ramieniu. To był Witalij.

– Żyjesz… – wyszeptała.

– Dlaczego miałabym być martwa? Wciąż jestem młody. Ale ty… Ta blizna na twojej twarzy… Jak mam cię teraz pocałować? Ugh! Dobrze, wracaj do zdrowia – powiedział i wyszedł.

Łzy spływały po jej twarzy, wsiąkając w bandaż. Kilka dni później przyszedł ponownie, rzucił kilka słów i zniknął. Marina widziała z okna, jak poznał inną kobietę, przytulił ją i wyszedł z nią. To bolało, ale nie była już zaskoczona.

Później lekarz powiedział jej, że bliznę można usunąć. Nowoczesna chirurgia plastyczna czyni cuda. I dodał, że uratowała ją jedna osoba. Poszła za lekarzem. Na oddziale intensywnej terapii zobaczyła Igora. Wyciągnął ją z pożaru, ale sam został poważnie ranny. Od tego momentu Marina przychodziła do niego codziennie. Kiedy oprzytomniał, wyznał, że od dawna chciał ją zobaczyć, ale nie miał odwagi, a potem zaryzykował życie, by ją uratować.

Po chwili, w parku, kołysząc wózkiem z dzieckiem, Marina usłyszała znajomy głos. Witalij stał przed nią, oszołomiony i zdezorientowany.

– Jak się masz?

– Nic mi nie jest. Zabieram córkę na spacer – odpowiedziała, zauważając Igora zbliżającego się do niej z lodami.

– Gdzie jest blizna? – zastanawiał się Witalij.

– Miłość potrafi zdziałać cuda – powiedziała Marina z uśmiechem, przytulając Igora. Wyszli, zostawiając Witalija samego, patrzącego za nimi.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *