Żadne z moich dzieci nie chciało się mną opiekować, gdy byłam w szpitalu. Na szczęście na świecie są jeszcze dobrzy ludzie.

Kiedy urodziłam dwójkę dzieci, myślałam, że przynajmniej zaopiekują się mną na starość. W końcu całe życie poświęciłam wychowaniu córki i syna. I popełniłam błąd, ponieważ teraz, gdy jestem starsza i potrzebuję opieki, ponieważ nie mogę sama o siebie zadbać, żadne z nich nie chciało przyjąć mnie do swojego domu i zaopiekować się mną. I bardzo trudno jest wiedzieć, że twoje dzieci cię nie potrzebują…
Wychowywałam je sama. Mój mąż zmarł, gdy urodził się nasz syn i do tego czasu wychowywaliśmy naszą córkę. Pracowałam na dwa etaty, aby zapewnić im wszystko. Upewniłam się, że każde z nich zdobyło wykształcenie. I to nie byle jakie wykształcenie, ale wyższe.
Moja córka studiowała projektowanie, a syn inżynierię. Oboje mają dobrą pracę. Kiedy byłam zdrowa, zawsze pomagałam im przy dzieciach. Mam dwoje wnucząt: Michaiła, syna mojej córki, i Andriuszę, dziecko mojego syna. Zabierałam chłopców na dzwonki i odbierałam ze szkoły. Często zostawali ze mną. Pewnego dnia jednak zachorowałam na ulicy.
Umieścili mnie w szpitalu. Przez cały ten czas córka odwiedziła mnie tylko raz, a syn zdążył tylko zadzwonić. Po tygodniu wypisali mnie i powiedzieli, żebym się nie przemęczał, ale wtedy dzieci przyprowadziły wnuki. A wiadomo, jak to z nimi jest: chcą się bawić, gotować i zabierać mnie na plac zabaw

Dwa miesiące później było jeszcze gorzej. Poprosiłam syna, żeby woził mnie na wizyty kontrolne, ale zawsze był zajęty, więc zadzwoniłam po taksówkę. Powiem ci, że dla emeryta to spory wydatek. Czas mijał i pewnego dnia nie mogłam wstać z łóżka. Zadzwoniłem do córki, ale ona była w pracy i poradziła mi, żebym zadzwonił po karetkę. Zabrali mnie do szpitala.

Od tego momentu nie mogłem chodzić o własnych siłach. Zanim zostałam wypisana, Li_kap wyjaśnił mi, że nie powinnam zostawać sama i że potrzebuję opieki. W domu moja córka i syn długo kłócili się o to, kto ma się mną opiekować.

Córka argumentowała, że ma małe mieszkanie i nie ma dla mnie osobnego pokoju. Mój syn nie ustępował i odpowiedział, że chociaż ma duże mieszkanie, jego żona spodziewa się dziecka i raczej nie zgodzi się na to, by teściowa się do niego wprowadziła. Czułam się tak sfrustrowana, że przeżyłam całe swoje życie i nie zasługiwałam na współczucie moich dzieci. Przerwałam im i powiedziałam, żeby się wynosili! Nie chcę widzieć żadnego z nich! Poradzę sobie sama i nie będę dla nich ciężarem. I wyszli. Leżałam i płakałam w poduszkę. Jak to się mogło stać? Jak ukochane dzieci stały się samolubne? Czy naprawdę tak je wychowałam? Nie mogłam zasnąć przez całą noc.

A kiedy nadszedł ranek, byłam bardzo przygnębiona. Usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe i przestraszyłam się. Okazało się, że dzieci wyszły w nocy, a mieszkanie było zamknięte przez całą noc. Nie mogłam wstać. To była moja sąsiadka z pierwszego piętra, miła młoda kobieta, która samotnie wychowywała córkę. Chciała mnie odwiedzić. Czułam się tak źle, że opowiedziałam jej o wszystkim. Zaoferowała mi pomoc, ale skoro moje własne dzieci mnie nie potrzebują, to jak mogę przyjąć pomoc od obcej osoby? Sąsiadka była jednak asertywna.

Przyniosła mi jedzenie i zrobiła herbatę. Od tamtej pory ta samotna matka opiekuje się mną, a ja oddaję jej połowę mojej emerytury. Kupuje mi artykuły spożywcze i gotuje dla mnie. Resztę pieniędzy wydaje na media i inne potrzeby domowe. Teraz moje życie jest całkowicie zależne od obcej osoby, a moje własne dzieci nie opiekują się matką. Od czasu do czasu dzwonią do mnie i odczuwają ulgę, że ktoś się mną opiekuje. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że pod koniec życia spotka mnie taka zdrada ze strony syna i córki. Wychowałam niewdzięczne dzieci.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *