Do kasy podeszła starsza pani z towarem na wózku. Wyglądała jak wieśniaczka. Sprzedawczyni sprawdziła towar, włożyła go do torby i podała kwotę: “To będzie dwa tysiące trzysta czterdzieści”. “Tu nie można płacić telefonem – powiedziała kasjerka – dlaczego nawet w naszym wiejskim sklepie można, a w stołecznym supermarkecie nie?
Płacimy albo kartą, albo gotówką. – Epoka kamienia łupanego – mruknęła starsza kobieta i sięgnęła do portfela po plastikową kartę. Wyjęła ją i włożyła do terminala płatniczego. “Włóż jeszcze raz” – zażądała kasjerka, po czym krzyknęła do swojej koleżanki: “Anka, sprawdź połączenie z bankiem!” “Nie ma internetu!” – krzyknęła kasjerka o imieniu Anka.
– “Jak to? W stolicy nie ma internetu? Jaja sobie robisz? Co cię tu sprowadziło?” starsza pani była wściekła. “Będzie pani musiała zapłacić gotówką” – powiedziała kasjerka. Starsza kobieta przeklęła stolicę, ten supermarket i informatyków, ale mimo to sięgnęła do portfela i wyciągnęła banknot studolarowy. “Żartujesz sobie? Daj mi właściwe pieniądze!” zażądała kasjerka. “Co w tym złego?” zdziwiła się starsza kobieta. Nie przyjmujemy obcej waluty!” – odpowiedziała kasjerka.
– A nasze państwo wysyła moją emeryturę na moją kartę. Ale Internet nie działa w waszym kraju. Jak mam zapłacić kartą?” – Nie wiem. Albo zapłać, albo zwróć towar.” – Zboczyłeś z tematu. Przyjechałem z mojej wioski, żeby kupić te rzeczy! Gdybyśmy mieli je tutaj, nie przychodziłabym do waszego zalanego sklepu. “Babciu, pozwól, że ci je wymienię” – powiedział do babci facet stojący za nią. No dalej, wymień. – A po jakim kursie wymienimy? – Po kursie bankowym, oczywiście. Sprawdźmy ich stronę internetową – powiedziała i wyjęła smartfona. Internet jest online!” krzyknęła Anka z drugiej kasy… Wszyscy ludzie stojący w kolejce patrzyli na staruszkę z podziwem.