Nie było kolejki kandydatów na męża Tatiany, mimo że była ładną i obiecującą panną młodą. Zaczęła już budować dobrą karierę. Poza tym miała własne mieszkanie, małe, ale własne. Było jednak jedno „ale” – Varka. Już pierwsze spotkanie z Varvarą i świadomość, że Tatiana nie zamierza rezygnować z opieki nad siostrzenicą, spowodowały korektę najbardziej romantycznych planów. Mówiąc najprościej, „topniały”. Varya nie była znana ze swojej słodkiej natury, manier i życzliwości. Kłujący jeż, nigdy nie rozgrzał się do ciotki. Przez trzy lata mieszkała w małym mieszkaniu Tatiany w mieście, ale każdej nocy marzyła o wiosce. Mimo że ich dom był nijaki i zaniedbany, a rodzice niewiele z nią robili, czuła się tam jak w domu i należała do stada dzieciaków z sąsiedztwa. A miasto nie przyjęło jej zbyt życzliwie, nawet w szkole z nikim się nie zaprzyjaźniła.
Jest już w drugiej klasie, ale nie ma koleżanek, a chłopcy cały czas się nad nią znęcają. Borys jest szczególnie nieprzyjemny. Kiedyś podsłuchała rozmowę ciotki z przyjaciółką. „Siedziały w kuchni, myśląc, że Varvara już śpi. Varvara to mój krzyż. Wiesz, że po pożarze jest kompletną sierotą, to cud, że spędziła noc u sąsiadów, nie chciała wracać do domu, gdzie impreza trwała całą noc. Mojemu bratu ostatnio odbiło. Nie poszedłem do nich z powodu ich picia. Może gdybym… ale co mogę teraz powiedzieć? Przecież nie oddam jej do sierocińca. Ale chyba nie jestem skazany na małżeństwo. Adoptować? Nie, nie będę. Przynajmniej dostaję jakieś wypłaty, ale bez nich sobie nie poradzę, a na horyzoncie nie widać żywiciela rodziny. Wszyscy uciekają od jej charakteru. I tak nie jestem dla niej zbyt dobrą matką, a później będzie jej łatwiej – sierotom, które mają jakieś zasiłki, ale nie mają.
W ten sposób Varya zdała sobie sprawę, że jest krzyżem i ciężarem dla swojej ciotki. Jest też „piegowata”, jak ostatnio nazwał ją Borys. Ma mnóstwo piegów na nosie i policzkach, mały nosek i duże usta. Nie tak jak Allochka, sąsiadka Boryska ze szkoły. Szkoda, że ciotka nie zabrała jej ze specjalnego ośrodka wychowawczego! W domu dziecka nikt by jej nie wyróżniał tak jak w szkole. W klasie jest jedyną osobą bez rodziców. Ale tam wszyscy są równi.” Chociaż podobało jej się u Tetiany. W pierwszej klasie jej sąsiad emeryt spotkał ją ze szkoły. Szkoła była po drugiej stronie podwórka, a sąsiad mieszkał obok. W drugiej klasie sama otwierała drzwi kluczem, jadła, odrabiała lekcje i bawiła się lalkami. Było cicho, było dobrze. Ale kiedy przyszła Tetiana, znów poczuła się jak gość. Była skulona w jeża, grzmoty przetaczały się po zupełnie bezchmurnym niebie.
W pracy było dużo stresu, jej życie osobiste stało w kompletnym martwym punkcie, a Varka wciąż mrużyła oczy, robiąc wszystko jakby na przekór sobie i swojej twarzy.Rano Tatiana zaplatała swój piękny warkocz z kłosów, wplatając delikatną wstążkę w rude, gęstniejące kosmyki, i sprawdzała teczkę, by upewnić się, że o niczym nie zapomniała. Ale co drugi dzień słyszała skargi od wychowawczyni. „Któregoś dnia Warwara znów była bez albumu i farb, jej wygląd pozostawiał wiele do życzenia – zawsze rozczochrana i nieuczesana”. »Rozumiem, Tatiano Jakowlewno, że Waria nie jest twoją córką, ale jeśli nie jesteś w stanie zaopiekować się dzieckiem, to następnym razem zastanowię się, co napisać na wniosku z urzędu opiekuńczego, to było niesprawiedliwe«. A Tatiana czasami się załamywała. Nie, nie walczyła, zamykała się w łazience i ryczała, odkręcając prysznic. Dlaczego ona i Varya nie mogły się dogadać? Dlaczego jest taka kłująca? Czasami chciałem złapać siostrzenicę za ramiona, potrząsnąć nią i zapytać, dlaczego mnie tak traktujesz?
Varya nie chciała rozmawiać. Kiedy próbowałem porozmawiać, zamykała się, wpatrując się w jeden punkt. Nie, rozmawiały. Na przykład Tatiana zapytała o album i farby: „Waria, jak to się stało, że były w teczce, dlaczego ich nie wyjęłaś?” „Nie chciałam!” i spojrzenie pełne wyzwania: „A dlaczego zaplotłaś włosy?” „Chciałam!” i to samo spojrzenie, więc rozmawiały. Ale to, co wydarzyło się tego dnia, było jeszcze gorsze niż rozczochrane włosy. Została wezwana z pracy, aby pilnie pójść do szkoły.
„Oczywiście, zauważyliśmy to wcześniej, ale współczuliśmy dziewczynie, wiedząc, że już i tak ciężko jej było żyć jako sierota. Ale to… to nie jest ołówek i bułka, jak kiedyś. Znaleźliśmy drogi telefon Allochki po tym, jak zaginął w teczce Varvary, kiedy ją przeszukiwaliśmy. Wszystkie dzieci potwierdzą, że telefon został znaleziony na ich oczach. I bez względu na to, co mówią obrońcy (nauczycielka spojrzała wyzywająco na Borysa, który stał obok Warwary), to jest kradzież!
I musimy to natychmiast powstrzymać!” Waria siedziała na krześle obok biurka nauczycielki, kuląc się. Na jej bladej, zapłakanej twarzy wyróżniały się jasne piegi, ale nawet one straciły swój zapał. Jej mały nosek był spuchnięty od szlochu. Boriska próbował wepchnąć jej chusteczkę do ust. W pierwszej chwili serce Tatiany zamarło, rzuciła się do Warii i mocno ją przytuliła. A potem jakby wybuchł wulkan.
„Jak śmiesz oskarżać moje dziecko przed całą klasą, organizować proces, nie rozumiejąc jej! Kto dał ci prawo do przeszukania jej bez zadzwonienia do mnie! Varvara ma własny telefon i nie ma potrzeby zabierać cudzego, nie mówiąc już o bułkach i ołówkach. Skąd pomysł, że jest jej ciężko? A co najważniejsze, jestem pewna, że jest uczciwa, ufam jej we wszystkim!” – Ciociu Tanio, mówiłam ci, że to Alka podrzuciła telefon!
Poprosiłam o przeniesienie do pokoju Varyi i powiedziałam jej, że lubię piegi, więc się zemściła. Ale Varya nie wzięła tego do siebie, jest spoko! Nie wydała mnie, kiedy schowałem jej album. A jak się pokłóciłyśmy, to też mi nie powiedziała, a Alka to zawsze yabida.”- Tak – Tatiana zwróciła się groźnie do śniadej nauczycielki – kontynuujmy rozmowę w gabinecie dyrektora, bez dzieci. Nie o mojej córce, ale o metodach nauczania.
Mam nadzieję, że ma więcej doświadczenia niż nauczyciel z kupionym dyplomem! Jeśli nic nie zrobi, pójdę dalej. „Waria, moja córko, ubieraj się i czekaj na mnie na dole! Boriska też radośnie marudziła: „Mogę poczekać z Warią? Mieszkam obok, to po drodze!” – Oczywiście, jesteś naszym rycerzem! Po drodze kupimy ciasto i cię zaprosimy. Prawda, Varya? – Tak, mamo