Blogerka pojechała z dzieckiem nad morze. Napisała, że przeżyła koszmar w pociągu. Co tam się wydarzyło?

Blogerka pojechała pociągiem Intercity z Warszawy do Gdańska. Zabrała ze sobą dziecko w wózku i napisała, że przeżyła koszmar. “Co muszę przeżywać osoby niepełnosprawne” — napisała na swoim profilu na Facebooku. PKP już odpowiedziały na jej wpis.

Podróż z dzieckiem polskim pociągiem to — jak się okazuje — czasem prawdziwe wyzwanie dla podróżnych. Dworce i pociągi bywają nieprzystosowane do potrzeb osób na wózkach, a nawet jeśli jest winda, to zdarza się, że akurat nie działa.

Swoją podróż pociągiem z dzieckiem opisał blogerka — “Baba od polskiego”. Na swoim Facebooku napisała: “Zastanawiałam się, czy napisać o tym, co mnie spotkało wczoraj w pociągu, starałam się milczeć, bo sytuacja doprowadziła mnie do rozpaczy, ale chyba jednak trzeba mówić głośno o takich sprawach”.

Blogerka pojechała pociągiem Intercity z Warszawy do Gdańska. Koszmar

Opis sytuacji jest dramatyczny: “Dworzec w Gdańsku Głównym jest niedostępny dla ludzi z wózkami i na wózkach. Ani jedna winda nie działa. Kupuję bilety kolejowe Intercity dla matek z dziećmi do 4. roku życia. Trzeba się spieszyć, bo rozchodzą się szybko, więc nawet na dwa tygodnie przed wyjazdem jestem już zmuszona do jazdy pociągami o 5 rano, by było miejsce” — napisała “Baba od polskiego”.

“Rozpacz. Przyjechał pociąg długi na jedenaście wagonów. Biegłam wzdłuż peronu, by zapakować się do swojego miejsca, drzwi się zamknęły, w końcu ktoś pomógł mi wstawić wózek z dzieckiem i torbami. Okazało się, że bilet z dzieckiem do 4. roku życia oznacza, że jedzie się bez wózka i toreb. — Zrobiłam awanturę, pociąg zablokowany wózkiem, ja mam córkę na rękach, wzywam kierownika, a ten każe mi rozłożyć wózek, proszę go o pomoc (dziecko na rękach), a on stwierdza, że nie jest od tego (no super, ale co ja mam zrobić?)”.

Kobieta dodała: “Jest tak ciasno, że ręki nikt nie wsadzi, by zdjąć gondolę z wózka. Schodzi się obsługa pociągu. Niosą w górze wózek, kółka odpadają, bo co chwilę w tym wąskim korytarzu są wystające elementy na podłodze. Pasażerowie pomagają. Wszyscy mówią, że ciężko. Niosę w trakcie jazdy dziecko na rękach. Ryczę już od przedźwigania, gorąca i bezsilności, bo… mam niemowlę na rękach i kupiłam najdroższy bilet, by tego nie przechodzić. Jak się okazuje, absurd goni absurd. Bilet dla matki i dziecka sprzedany w dwóch różnych częściach wagonu. Z kolei bilet dla matki z dzieckiem sprzedano na miejsce w innym wagonie, niż był przedział (nawet z przewijakiem) przeznaczony dla rodziców z maluchami”.

Jakby tego było mało, rozpacz w Warszawie

“To nie koniec przygody. Wysiadamy na Centralnym. Idziemy do windy. Nie działa. Wjeżdżamy ruchomymi schodami z wózkiem. Idziemy do drugiej — nie działa. Idziemy do ruchomym schodów — nie działają”.

Pełny wpis Baby od polskiego znajdziecie tu:

“Co muszą przeżywać osoby z niepełnosprawnościami? Jestem zrozpaczona dostępnością w naszym kraju” — kończy swój wpis blogerka.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *