Poślubiłem mężczyznę, którego poznałem kilka godzin temu. Po 15 latach nie żałowałem swojej decyzji!

Miałem 17 lat, kiedy moja matka wyszła ponownie za mąż. Jakoś od razu znalazłem się w tle – kochanie, to nie było dla mnie. Mógłbym zamieszkać z przyjacielem przez tydzień, a potem wrócić do domu, nikt nie pytał, gdzie jestem, co robię, żyłem i miałem się dobrze. Jednym słowem, rok później miałem faceta, a potem pewnego dnia to się stało…

Miałem faceta, z którym się poznaliśmy, a on ma dużą grupę przyjaciół i przyjaciół, z którymi chodziliśmy na dyskoteki, chodziliśmy nad morze, w góry, i właśnie spędziłem czas.

To było zabawne i interesujące, ale czego jeszcze potrzeba w młodości? Ale ten facet, pomimo wszystkich swoich pozytywnych aspektów i naszej wzajemnej sympatii, był trochę niezrównoważony, szczególnie w wesołym stanie, natychmiast zaczął kłócić się ze wszystkimi, wywoływać konflikty, zażądał ode mnie, abym był mu posłuszny we wszystkim.

Czułem się jak w klatce – rodzice nie są potrzebni, facet, czując swoją zależność od niego, użył go i gdzie iść – nie wiedziałem, chociaż już myślałem o różnych planach – zostawić wszystko, pójść gdzieś i zacząć żyć sam.

Aż pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę z dużą firmą – zgromadziło się 20 osób – przyjaciół, przyjaciół, przyjaciele przyjaciół – po raz pierwszy widziałem ponad jedną czwartą obecnych.

A wśród nich wyróżniał się jeden młody mężczyzna, niski, krępy taki, silny, cichy i szczególnie nietypowy. Kiedy jak zwykle dotarliśmy do lasu, mężczyźni wzięli mięso i namioty, dziewczyny ułożyły się i zjadły przystawkę.

I widziałem, że ten facet mnie obserwuje, ale nie przywiązywał dużej wagi – byłem całkiem solidny jak dziewczyna – taka „klepsydra” była silna, wszyscy się na mnie gapili. A wieczorem już wszystkie święta (jedna z obecnych miała dzień naro denya) i mój młody człowiek znów zaczął szaleć. Najpierw kłóciłem się z kimś, potem pokłóciłem się. a potem zaczął mnie wskazywać – poszedł tam, zrobił to, przyszedł do mnie, odszedł ode mnie.

Zmęczył mnie tak, że odwróciłem się, poszedłem do lasu, usiadłem na pniu i zdecydowanie zdecydowałem – muszę coś zmienić, Nie chcę go już więcej poznawać i nie chcę mieszkać w domu, i ogólnie wszystko było zmęczone, co robić, jak dalej żyć? A potem pojawił się ten krępy facet, poprosił o pozwolenie na usiąść obok niego, przedstawił się jako Jarosław, poprosił o drobiazg.

Kiedy z nim rozmawialiśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy przez trzy lub cztery godziny. Przyniósł jedzenie ze stołu, rozłożyliśmy się na trawniku i było dobrze! Siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy… W obozie wszyscy się uspokoili, rozłożyli w namiotach i wszyscy rozmawialiśmy – o życiu, o różnych rzeczach.

Okazał się żołnierzem – ukończył miejscową szkołę, oficer, na wakacjach przed wyjazdem do miejsca docelowego zgodnie z zamówieniem na drugi koniec kraju. Powiedziałem mu o moim życiu, o planach zmiany czegoś. Siedzieliśmy dobrze. Następnego wieczoru poszliśmy do domu.

Przynieśli mnie, zostawili przy wejściu, usiadłem na ławce, nie chciałem wracać do domu, a potem Jarosław nagle podszedł do mnie i usiadł obok mnie, siedział cicho przez trzy minuty i zapytał: – Wyjdziesz za mnie? Potrzebuję żony, a ty jesteś ładna, wesoła, widzę, że ekonomicznie, razem fajniej jest iść tam, gdzie wcześniej nie byłem.

Przerwałem też, spojrzałem na niego, w jego oczach była taka nadzieja i pomyślałem – co mam stracić? I powiedziała – wyjdę. Zostaliśmy pomalowani bardzo szybko. Powiedziałem matce, że jest zachwycona – poślubienie oficera było ostatecznym marzeniem wielu dziewcząt i ich matek.

Nic nie ugotowaliśmy, miałem lekką sukienkę z balu, podpisali ją, usiedli czterej z nas – ja, mój już mąż, matka i ojczym (Jarosław miał tylko brata z rodziny, nie mógł przyjść). I zaczęło się życie rodzinne. Jarosław okazał się bardzo słodkim, łagodnym i uważnym mężczyzną.

Mimo to – człowiek z wielką literą. Nie podniosłem ani jednej walizki, nie nosiłem żadnych ciężarów, chronił mnie pod każdym względem i próbowałem ustanowić życie. Tak, życie wojskowego nie jest cukrem – to osobna piosenka – ale, jak się później dowiedziałem, miałem szczęście, że służył w mieście, a nie w jakimś odległym, zapomnianym garnizonie.

Znalazłem pracę – dostałem pracę jako sprzedawca w sklepie i życie płynęło. Nie opiszę wszystkiego, przez co przeszliśmy, powiem tylko, że jesteśmy małżeństwem od 15 lat, uwielbiam mojego męża, on także nosi mnie w swoich ramionach, mamy syna, którego tata bardzo kocha. Mój mąż miał karierę wojskową, z jego pomocą i wsparciem dostałem wykształcenie wyższe, znalazłem dobrą pracę. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi i czasami przyłapuję się na myśleniu – co by się stało, gdybym mu odmówił?

I rzuca mnie w zimny pot z tej myśli. Myślę, że miałem po prostu szczęście i może wtedy jakoś czułem, że nie będę się czuł dobrze z tą osobą, A może po prostu naprawdę chciałem coś zmienić w życiu, aby w pobliżu był ktoś, kto by mnie potrzebował, że dołożyłem wszelkich starań, aby w końcu to się stało… Tak się dzieje; Jestem wdzięczny losowi, który powiedział mi wtedy właściwą decyzję.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *