Pogorszenie stanu zdrowia Anny D. i wizyty w szpitalu
Niestety, kilka dni później, stan Ani wyraźnie się pogorszył. W pracy czuła się fatalnie.
— Byłam razem z nią podczas zajęć, ponieważ nie była nawet w stanie wstać. Siedziała i było jej słabo. Po pracy nie była nawet w stanie wejść do swojego samochodu – mówi w artykule złotowskie.pl przyjaciółka pacjentki.
Kobieta trafiła na SOR szpitala w Złotowie. Zgodnie z opisem przyjaciółki Ania miała nawet nie być zbadana. Skończyło się na wywiadzie przeprowadzonym przez ratownika. Wysypkę na twarzy pacjentki uznał za objaw alergii.
Kobieta, która towarzyszyła chorej w szpitalu powiedziała w rozmowie z dziennikarzem zlotowskie.pl, że nie pozwolono im dokończyć ankiety. Według przyjaciółki ratownik kazał wyrzucić ją do kosza i uznał, że nie ma powodu, by pacjentka została na SORze.
Złe wyniki badań Anny D.
Następnego dnia stan zdrowia chorej się nie poprawił, a wyniki wcześniej zleconych badań były złe.
– Ani wyszło, że ma bardzo niską hemoglobinę. Lekarz dał jej skierowanie do pilnego przyjęcia na oddział ginekologiczno-położniczy – mówi przyjaciółka zmarłej w rozmowie ze zlotowskie.pl.
Tym razem kobieta wybrała się do szpitala w Pile. Na SORze ponownie miano uznać, że nie kwalifikuje się na ten oddział, tylko ginekologiczno-położniczy. Jak informuje zlotowskie.pl w drodze powrotnej na ten oddział pani Ania zasłabła. Lekarz miał ją zbadać i zalecić regulację hormonów.
Niestety, po wyjściu ze szpitala stan kobiety wyraźnie się pogorszył i zaczęła gorączkować. Następnego dnia znów pojechała na SOR do Piły. Według zlotowskie.pl lekarze wypisali Ani skierowanie do alergologa.
Anna D. w końcu zabrana do szpitala. Tam zmarła
Zamieszczony w portalu zlotowskie.pl opis kolejnych godzin jest dramatyczny. Kobieta znów gorączkowała i to bardzo wysoko. Nie miała siły chodzić. Bliscy wezwali do niej karetkę. Pacjentka dostała kroplówkę, ale do szpitala jej nie zabrano. Po leku zaczęło być nieco lepiej, ale okazało się to złudne. W poniedziałek 12 czerwca doszło do załamania. Ania mdlała, miała gorączkę.
Tym razem karetka zabrała ją do szpitala. Jak relacjonuje portal zlotowskie.pl chora została umieszczona na krześle transportowym, jednak podczas wynoszenia z mieszkania nagle jej stan znacznie się pogorszył. Ratownicy mieli cofnąć się do mieszkania i ocucić kobietę.
– Chcieliśmy jechać za nimi, jednak nam tego odradzono, ponieważ musieli jeszcze przejechać na bazę do Jastrowia, gdzie jeden z ratowników miał się zmienić, ponieważ skończył już pracę dziesięć minut wcześniej – mówi w zlotowskie.pl przyjaciółka Ani. Kobieta ostatecznie dotarła do lecznicy, ale nie udało się jej uratować.
Sprawą śmierci Anny D. zajmuje się prokuratura
Bliscy Ani zgłosili sprawę na prokuraturę, bo uważają, że ignorowano stan zdrowia Ani. Portal zlotowskie.pl wysłał pytania do szpitala w Złotowie, ale ten nie chce się wypowiadać, zasłaniając się śledztwem prokuratury. Szpital w Pile natomiast powołał się na informacje objęte tajemnicą czy naruszające prawa do prywatności. “Fakt” również próbuje skontaktować się z oboma szpitalami w celu uzyskania komentarza.


