Po prostu nie mamy całej sumy na mieszkanie – moja szwagierka uważa, że moje mieszkanie powinno zostać sprzedane z korzyścią dla jej rodziny

Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od 7 lat. Przez cały ten czas oboje pracowaliśmy i udało nam się zaoszczędzić na nasz wymarzony dom, sami go zbudowaliśmy.

Wcześniej mieszkaliśmy w mieszkaniu mojego męża. Wyremontował je wraz z rodziną tuż przed naszym ślubem. Ale pomimo upływu tylu lat stan mieszkania jest bardzo dobry.

W związku z tym, kiedy wprowadziliśmy się do nowego domu, żaden wynajem nie wchodził w grę, ponieważ nie chcieliśmy, aby stan mieszkania się pogorszył. Zdecydowaliśmy, że lepiej po prostu niech stoi puste.

W tym samym czasie, otrzymałam od rodziców inne mieszkanie w mieście. Również nie chcieliśmy go sprzedawać.

Zdecydowaliśmy z mężem, że nieco później dokonamy drobnych napraw kosmetycznych i kupimy jakieś tanie meble. Wszystko przygotujemy z myślą o lokatorach, żeby nie było zbyt nędznie.

No i do tego czasu mieszkanie również  stało puste. To właśnie zwróciło uwagę mojej szwagierki, gdy siedzieliśmy przy rodzinnym obiedzie.

Zaczęła rozmawiać o tym, że mamy dwa mieszkania, które po prostu stoją. Jedno oczywiście jest potrzebne, ale dwa są absolutnie zbędne. Zwłaszcza, gdy trzeba utrzymać rodzinę.

Faktem jest, że ona i jej mąż zamierzali kupić mieszkanie. Mieli mniej więcej   połowę kwoty Nie spieszyło im się z kredytem hipotecznym, bo oboje mieli niewielkie pensje.

Temat nie zmierzał w zbyt przyjemnym kierunku. Siostra męża wyjaśniła swoją wizję. Że trzeba sprzedać nasze mieszkanie, pomóc jej i jej mężowi z wpływów ze sprzedaży , a resztę zostawić w banku na lokacie. Wyjaśnię, że nie było to bezinteresowne, planowali oddać nam tę kwotę z czasem (ale to kilka lat!).

Widziałam, że mój mąż poczuł się nieswojo. Chodzi o to, że już teraz staramy się pomagać naszej rodzinie, gdy tylko jest to możliwe, nie tylko fizycznie, ale także finansowo. Ale to zbyt poważna prośba.

Postanowiłam więc, że sama odpowiem  szwagierce. Powiedziałam jej, że to poważna decyzja. Ona i jej mąż będą mieli mieszkanie, a ja już nie będę miała mieszkania. Na koncie zostanie tylko niewielka część środków.

Nie wiadomo też, kiedy reszta pieniędzy zostanie spłacona. Tak więc tego rodzaju poważne sprawy finansowe powinny być traktowane z najwyższą surowością, pomimo faktu, że jesteśmy rodziną.

Nic dziwnego, że taki ton i taka rozmowa przy stole wydawała się wszystkim niestosowna. Moja szwagierka spojrzała na mnie z urazą, a mój mąż płynnie zmienił temat.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *