“Mam trzy synowe i żadna nie mówi do mnie mamo. Jest mi przykro z tego powodu”

“Ależ ten czas szybko leci. Dopiero co marzyłam o zostaniu mamą, a od kilku lat jestem już teściową, choć nie do końca jestem z tego faktu zadowolona. Zupełnie inaczej sobie to wszystko wyobrażałam. Mam trzy synowe i żadna nie mówi do mnie mamo. Jest mi przykro z tego powodu, bo dla mnie to powinno być czymś normalnym, ale żadnej nie przechodzi to przez gardło. Teraz widocznie takie czasy”.

Szczęśliwa matka i teściowa w jednym

Szczerze przyznam, że kiedy jako młoda dziewczyna myślałam o dzieciach, to zawsze marzyła mi się córka, ale to chyba jak większości kobiet. Oczywiście kocha się każde dziecko i nie przeszkadza mi to, że mam trzech synów, ale córka to jednak córka i już.

No nic, tak bywa i trzeba mi było się z tym pogodzić. Mimo wszystko uważam, że udało mi się zbudować z moimi synkami świetną relację, z czego jestem niezmiernie zadowolona. Wszyscy trzej mają już swoje żony, dzieci i nie pozostało mi nic innego, jak trzymać za nich kciuki, żeby w tym życiu dobrze im się wiodło.

Ubolewam tylko nad tymi ich żonami, ponieważ nie do końca podoba mi się ich podejście do pewnych spraw, w których ja akurat mam duże doświadczenie. W końcu sama od wielu lat jestem synową. Mąż i żona najlepiej powinni się dogadywać między sobą, ale relacje z rodzicami małżonków też są ważne. Moje synowe prawdopodobnie już nigdy tego nie rozumieją.

kobieta w niebieskiej koszuli trzymająca za dłoń kobietę siedzącą na szarej kanapie

Nieakceptowalne zachowanie synowych

Problem tkwi w tym, że ja się czuję przez nie traktowana, jak piąte koło u wozu. Chyba nigdy nie dostałam od żadnej z nich zdjęć moich wnuków i notorycznie muszę się sama o nie prosić. Ciekawe, czy jedna z drugą tak samo pomija w rozsyłaniu zdjęć swoją mamusię.

Nie wiem, skąd u nich takie podejście do mojej osoby, bo nigdy im nic złego nie zrobiłam. Nie wtrącałam się w ich życie, w ich sprawy i nie próbowałam na siłę się z zakumplować. Każda z nich dostawała ode mnie dużo szacunku oraz przestrzeni, co powinno być w jakiś sposób docenione, a nie jest.

Najbardziej boli mnie fakt, że ani jedna nie zwraca się do mnie “mamo”, choć z tego, co wiem, to moi synowie właśnie tak się zwracają do swoich teściowych. Robią tak dlatego, bo ja ich tego nauczyłam. Nie chcę nic sugerować, ale może właśnie problem z mówieniem do mnie “mamo” przez synowe, wynika z tego, co one miały wpajane do głowy w swoich domach.

No i taki urok tych dzisiejszych czasów. Powierzchowne relacje tworzone przez ludzi, którzy już dawno zatracili jakiekolwiek tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *